Piwny survival, czyli jak przeżyłem Poznańskie Targi Piwne 2016

3 dni, 58 wystawiających się browarów, 538 piw (630 licząc z butelkowanymi), 400 kranów, 63 piwne premiery, do tego cała masa pobocznych eventów, w tym I edycja Beer Blog Day. Tak w skrócie zapowiadały się tegoroczne Poznańskie Targi Piwne. Przygotowując się do tej imprezy od tych liczb zwyczajnie rozbolała mnie głowa… oraz wątroba. I weź tu człowieku jeszcze na koniec zbierz to wszystko w pamięci w jedną całość i napisz krótko i zwięźle, jak było. Ponoć nie ma w świecie rzeczy niemożliwych, a jedynie ludzie o wąskich horyzontach, więc spróbujmy.

Cała impreza zaczęła się w zasadzie już w momencie wyjazdu, bo oto nasz wesoły samochód swoją obecnością zaszczycił główny organizator wcześniej wspomnianego Beer Blog Day’a oraz jeden z bardziej rozpoznawalnych blogerów piwnych w Polsce – Jerry Brewery. W towarzystwie Jurka, Pani Kapitan oraz naszego kumpla Miłosza wyruszyliśmy w stronę Poznania. Trasa choć długa, minęła dość szybko – wszystko w akompaniamencie rozmów o piwie, muzyce, piwie, 4000+ i piwie. Szybki meldunek w hotelu i wio biegusiem na teren targów.

Ogromna, dwupoziomowa hala oraz kolejki na kilkadziesiąt minut stania robiły wrażenie. Na szczęście ta ostatnia „atrakcja” nas ominęła – ot takie plusy prowadzenia bloga i sklepu z piwem kraftowym (a kto nie kupił biletu przez internet ten gapa 😛 ). Sama organizacja imprezy stanęła na bardzo przyzwoitym poziomie. Rozmieszczenie wszystkich wystawców na parterze pozostawiło sporo miejsca na swobodne zwiedzanie targów oraz na ławki i stoły, wraz z kilkoma automatycznymi płukaczkami. Szczególne brawa należą się właśnie za możliwość sprawnego umycia szkła, bez konieczności odkręcania kurków w baniakach z wodą czy biegania do toalety. Jedynie umieszczona na zewnątrz strefa food trucków przy panującej aurze mogła nieco doskwierać zwiedzającym, ale hej – nie można  mieć wszystkiego przy tak ogromnym wydarzeniu.

Browar Golem

Wyboru pierwszego piwa tego dnia dokonał za mnie Artur Karpiński – piwowar Browaru Golem. Widząc moją skromną osobę zmierzającą w jego stronę po prostu wyszedł mi na spotkanie ze szkłem firmowym, wypełnionym czarnym jak smoła trunkiem (a szkło urywa łeb, ot co!). No bo przecież oczywistym jest, aby wieczór zacząć od RISa! Dzięki Artur 🙂 O Lilith, bo tak właśnie owy RIS się zowie, napiszę więcej w kolejnym wpisie, ale już teraz uchylę rąbka tajemnicy, iż było to jedno z najlepszych piw, wypitych przeze mnie na festiwalu. Dalsza część wieczoru upłynęła na przybijaniu piątek ze znajomkami i rozmowach w oczekiwaniu na premierę The Bloggera (kooperacja Brokreacji i bloggerów, gdyby ktoś nie wiedział). Tuż przed „godziną zero” udało mi się trafić na Jerrego, przygotowującego się w namiocie Brokreacji do wyżej wspomnianego eventu. Chłopak musiał chlapnąć łyczek The Bloggera, aby wiedzieć co w piwie drzemie. W końcu za chwile na scenie, w towarzystwie piwowara Mateusza Górskiego miał co nieco o tym trunku powiedzieć. W tym momencie skrzętnie skorzystałem z okazji i sam posmakowałem tego cudu myśli blogersko-piwowarskiej. Jak wypadło? Przekonacie się niebawem. Tymczasem chwilę później przenieśliśmy się pod scenę główną, aby dumnie i z uśmiechami na pyszczkach posłuchać, co ciekawego o Bloggerze Panowie powiedzą.

Jerry Brewery testuje Bloggera
Mateusz Górski (Brokreacja) z Jerrym podczas premiery The Bloggera

Pozostałą część piątkowej odsłony PTP spędziliśmy na dalszych rozmowach ze znajomymi i spokojnej degustacji kolejnych piw. Warto rzec, iż nie było najmniejszego problemu, aby do mojego szkła trafiały płyny o pojemności 100 lub 200 mililitrów. To uratowało mnie oraz moją wątrobę. Dzięki wszystkim, którzy to umożliwili. Tuż przed ewakuacją w stronę hotelu dorwał nas Łukasz Łazinka z Marcinem Surdyką z Browaru Recraft, częstując nas swoim fantastycznie kwaśnym i brettowym Cherry Riderem. Jeśli będziecie mieli okazję, to koniecznie spróbujcie tego kwasiora, bo zdecydowanie warto.

Drugi dzień Poznańskich Targów Piwnych to już przede wszystkim I Beer Blog Day (w skrócie – BBD). Ok, może nie tak do końca pierwszy, bo już kiedyś ekipa zebrała się pod patronatem Pilsnera Urquela jako Piwny Blog Day, ale skoro nazwa i okoliczności się zmieniły, to umówmy się – tamtego wydarzenia nie wliczamy w poczet BBD. Gromadzącą się i lekko jeszcze senną ekipę przywitał główny sprawca całego zamieszania, czyli Jurek Gibadło (aka. Jerry Brewery), jednocześnie przechodząc do pierwszego wykładu, dot. marketingu w blogowaniu.

Muszę przyznać, że cała tematyka poruszana tego dnia zrobiła robotę i z pewnością każdy wyniósł z tych zajęć coś dla siebie. Na mnie największe wrażenie zrobił panel degustacyjny z wykorzystaniem dedykowanych do piwa szkieł marki Spiegelau. I jeśli ktokolwiek powie mi „nie ma znaczenia czy pijesz z shakera, czy z kufla, czy z Teku”, to oberwie w łeb. Skąd takie nastawienie? Już wyjaśniam. Ekipa Spiegelaua postawiła przed nami trzy swoje szklanki, wykonane z kryształu oraz tzw. jokera, czyli najprostsze i powszechnie znane szkło sodowe. Mieliśmy okazję porównać jak smakuje i pachnie Witbier, West Coast IPA oraz Stout w każdym z wymienionych szkieł i wierzcie mi – różnica jest kolosalna. Dla przykładu w West Coastcie w szklance sodowej na pierwszy plan wychodził karmel, potem słód, a w tle pojawiły się ledwo wyczuwalne chmiele. IPA Glass całkowicie odwróciła tę kolejność, potęgując doznania płynące z użytych chmieli. Wisienką na torcie był fakt, iż cały komplet mogliśmy zabrać do domu. Tyle wygrać!

Szkło ma znaczenie!
Różnice były nawet w przejrzystości szklanek.

Po tych atrakcjach postanowiliśmy wsunąć co nieco w strefie food trucków, po czym udaliśmy się do hotelu odstawić aparaty, szklanki i inne cuda, by na spokojnie i bez stresów móc wrócić na teren targów.  Zdążyliśmy w sam raz na premierę Buby Extreme, leżakowanej w beczce po Jacku Daniel’sie. Mieliśmy nieco obaw, czy starczy dla wszystkich, bo kolejka ustawiła się niemała, ale na szczęście udało się. Tym sposobem ze 100 mililitrami szlachetnego piwa, jakie w mojej opinii było najlepszym przeze mnie wypitym piwem festiwalu udaliśmy się pod scenę na finałową galę i rozdanie nagród Konkursu Piw Rzemieślniczych 2016 roku.

Temat nieco się obsunął za sprawą koncertu, ale wiecie co? Ja zupełnie nie żałuję, bo chociaż rap nie należy do moich ulubionych gatunków muzycznych, tak jego połączenie ze smooth-jazzem i funky robi już robotę. I właśnie to dostałem podczas występu zespołu Eskaubei i Tomek Nowak Quartet. Jak do tego dołożymy muzyków najwyższych lotów, to już w ogóle ja jestem kupiony. Po gigu przyszła pora na ogłoszenie wyników. Do konkursu zgłoszono 324 piwa z 83 browarów. Kategorii była cała mnogość, więc pozwolicie, że nie będę wymieniał wszystkich (do sprawdzenia TUTAJ), a skupię się na piwie, jakie zostało okrzyknięte Kraftem Roku. Panie i Panowie, Damen und Herren – ta zaszczytna nagroda wpadła w ręce Browaru Jan Olbracht za piwo Piotrek z Bagien Funky Wild Fruit Wiśnia. W kuluarach o tej decyzji, jak i o pozostałych laureatach toczyło się wiele rozmów, ale z decyzjami sędziów PSPD się nie dyskutuje. Kropka.

Krzysztof Josefik Juszczak (Jan Olbracht) odbiera nagrodę za Kraft Roku 2016

Ostatnim punktem w nieoficjalnym terminarzu Poznańskich Targów Piwnych było afterparty, na które wszyscy wystawcy z niecierpliwością czekali. Aby zabić czas, gdyż my również byliśmy na to wiekopomne wydarzenie zaproszeni, błądziliśmy po stoiskach z co raz to ciekawszymi piwami w ręku. Na koniec zatrzymaliśmy się na stoisku Brokreacji. W tym miejscu muszę podziękować całej ekipie tego browaru, obecnej na PTP. Mateusz, Marcin, Wojciech – dzięki za opiekę, schowek na kurtki, wypite piwo i rozmowy. Chylę czoła i kłaniam się w pas! A co było na afterze niechaj na afterze zostanie. Napomknę jedynie, iż w drodze powrotnej byliśmy świadkami drobnego wypadku pewnego Pana, przechodzącego przez zamkniętą bramę. Co prawda otrzepując się z kurzu mówił , że nic mu się nie stało, ale zdjęcia na profilu laureata jednej z nagród KPR, zamieszczone kilka godzin po tym fakcie, pokazywały co innego 😉

Niedzielę zaliczam do najspokojniejszego dnia z całej imprezy. Mogłem w beztrosce dokończyć zaplanowane degustacje i porozmawiać z kilkoma piwowarami w pewnej mocno nurtującej mnie sprawie. Wyniki tych rozmów poznacie zapewne niebawem. Sam w zasadzie jestem ciekaw swojego ich podsumowania, bo zadawane pytania było mocnym zaskoczeniem dla większości z moich rozmówców.

Artur Karpiński (Golem), randomowy bloger i Krzysztof Josefik Juszczak (Jan Olbracht)
Tercet piwowarski

Zmierzając ku końcowi Jerry namówił mnie na jeszcze jedno piwo spod szyldu Browaru Osowa Góra. Obaj postanowiliśmy zamówić dwa różne tematy, aby móc je porównać. I tak do mojego pokala nalano RISa, a Jerremu Imperialne IPA. Dziękuję Jerry za ten wybór. Smak żelaza i aldehyd octowy, czyli główni aktorzy tego przedstawienia na długo pozostaną w mojej pamięci. Na szczęście Jurek nie miał wcale lepiej. I kiedy już mieliśmy zmierzać w stronę zachodzącego słoń… znaczy się samochodu, dorwała nas Gosia z Browaru Komitet, serwując degustację wszystkich swoich piw i „wałówkę” na drogę. Buteleczki dołączyły do Alchemika, w jakiego zaopatrzył nas Mateusz z Brokreacji (dzięki!). Szczęśliwi, uśmiechnięci, acz zmęczeni w końcu mogliśmy wracać.

Na Poznańskich Targach Piwnych znalazłem się w sumie przez szczęśliwy zbieg okoliczności. Wszystko zaczęło się od akcji, związanej z warzeniem The Bloggera, na jaką zapisałem się tzw. rzutem na taśmę, a skończyło na zaproszeniu do Poznania właśnie. I takie zbiegi okoliczności to ja rozumiem i każdemu podobnego splotu wydarzeń życzę. I nie chodzi tutaj jedynie o same targi, ale o ludzi, którzy stworzyli niepowtarzalny klimat tej imprezy. W tym miejscu chcę podziękować wszystkim, dzięki którym te trzy dni zaliczam do niezwykle udanych – towarzyszom podróży, kolegom i koleżankom blogerom, piwowarom, browarnikom, warzelanym, znajomym, moim czytelnikom i wszystkim, spotkanym podczas Poznańskich Targów Piwnych. Do zobaczenia na kolejnej edycji!

Zachęcam także do rzucenia okiem na pozostałe foty z PTP!

Jerry w trakcie swojego wykładu.
Kacper Groń z Piwnej Zwrotnicy

Michał Kopik i tajniki piwnej fotografii
Kamil Prystapczuk opowiedział o warzeniu piwa jopejskiego

Marcin Szymański z Brokreacji

Mateusz Górski przed odpytywaniem Chmielobrodego

Wojciech Szała  (Szałpiw)
Jan Szała (Szałpiw)
Filip Lis (Browar Tumski) serwował rewelacyjnego  Berliner Weizena!

Dawid Głuszczyński (Browar Szpunt)

Szymon Milczarek (Beer Bros.)

Ela Kazimiruk (Raduga)

Andrzej Kiryziuk (Raduga)

Dodaj komentarz