
1. Kiedy uwarzyłeś swoje pierwsze piwo domowe?
Jeśli chodzi o próbę udaną, to miała ona miejsce w okolicach 2012 roku. Z tego co pamiętam miałem podejście też na ekstraktach jakiś rok wcześniej, ale wtedy jeszcze nie za bardzo ogarniałem refermentację i stworzyłem granaty. Później było już lepiej, ale szło za tym dużo tzw. „ self education”.
2. Ile warek domowych masz na koncie?
Niestety, jak to ja, nie posiadam tysięcy skrupulatnych zapisków, ale udokumentowanych było ok. 50. Co ciekawe – nigdy nie udało się zrobić żadnego dolniaka! Uwarzyłem go dopiero na dużych garach.
3. Czy mimo zaangażowania w swój własny browar nadal masz czas, aby warzyć domowo?
Myślałem że ta kwestia będzie wyglądać inaczej. Niestety za sprawą tego, że razem z ojcem stanowimy o, że tak powiem, jestestwie browaru, nie mam już czasu nawet na jedna warkę domową w roku! Po prostu żywcem nie ma kiedy. W tygodniu warzę, rozlewam czy pilnuję piwa w browarze, a weekend zazwyczaj walczymy gdzieś w Polsce w celach promocyjnych.
4. Jak doszło do tego, że z piwowara domowego zostałeś piwowarem zawodowym?
Myślę że złożyło się na to wiele czynników, od coraz większego zapotrzebowania na moje piwo, po ciągłe namowy aby w końcu spróbować warzenia na większą skale. Dodatkowo sytuacja prywatna również zachęcała do podjęcia odważnych działań, aby w końcu zacząć robić to, co się kocha. Czyli Warzyć!
5. Co wiązało się z przejściem z małych na wielkie gary? Jakie trudności napotkałeś po drodze?
Różnic i trudności nie brakuje. Na wstępie od razu warto zaznaczyć, że przeniesienie receptury domowej na komercyjną jest czymś na prawdę ciężkim. Zazwyczaj w browarze komercyjnym mamy już kompletnie inne rozwiązania, inny typ wody, pewne procesy zachodzą dużo szybciej, niektóre dłużej, itp., itd. Można by wymieniać i wymieniać. Oczywiście jest to do zrobienia, ale to już nie takie „hop siup”. Dochodzi do tego oczywiście ogrom papierkowej roboty i wszelkiego rodzaju formalności, od których bardzo często odechciewa się tworzyć! Dlatego trzeba być na to gotowym lub zatrudnić kogoś, kto Cię w tych kwestiach odciąży.
6. Czy piwowarstwo kraftowe to intratny biznes? Żyjesz w 100% z własnego browaru czy jest to zajęcie dodatkowe? Ew. browar to Twoje główne źródło utrzymania, ale mimo wszystko pojawiają się w tle dodatkowe zajęcia?
My jako browar i jako rodzina poszliśmy w temat „va bank”. I żyjemy z tego co zrobimy w 100%. Łatwo nie jest, trzeba wciąż trzymać rękę na pulsie i mnóstwo inwestować, ale jakoś żyjemy i przede wszystkim jesteśmy dumni z tego co robimy.
7. Co poradziłbyś piwowarowi domowemu, planującemu przejście na „zawodowstwo”?
Przede wszystkim trzeba poważnie rozważyć, czy to jest „ta droga”. Wg. mnie piwowarstwo domowe często jest odskocznią od codzienności. Tych 8 godzin cieżkiej pracy przy garze potrafi zresetować. Natomiast trzeba się zastanowić czy jesteśmy w stanie tak intensywnie pracować praktycznie non stop. Jeżeli nie mamy warzelni w 100% automatyzowanej za grube miliony monet, to ogrom pracy może przerazić nie jednego. W skrócie: najlepszą radą jaka może być dla takiej osoby, to wkręcenie się do działającego już browaru o podobnych gabarytach jak ten, który chodzi nam po głowie i po prostu przerobienie całego procesu kilka razy tak, aby zobaczyć jak to wygląda na dużej skali i czy rzeczywiście to jest to czego chcemy.