Polskie piwowarstwo rzemieślnicze piwowarami domowymi stoi! Nie boję się używać tego stwierdzenia, bo przecież to właśnie w domach kiełkowała „polska myśl kraftowa”. Dlatego też bardzo cenię sobie piwa domowe, szczególnie te dopieszczone i sięgające po ciekawe pomysły. Ponadto piwowarzy domowi mają jedną przewagę nad resztą – przy kilkudziesięciolitrowych warkach mogą sobie pozwalać na użycie takiej ilości surowców, jaka przy warzeniu komercyjnym byłaby finalnie całkowicie nieopłacalna. To tak na boku, bo dzisiejszy wpis nie będzie poświęcony piwom, w których zawartość szafranu przekracza wszelkie granice zdrowego rozsądku.
W tym wpisie chciałbym poświęcić chwilę na trzy pozycje z browaru domowego Hołda Chmielu, jakie otrzymałem od Iwony i Artura jakoś w zeszłym tygodniu. Sam browar miał już okazję warzyć na dużych garach dzięki wygranym w konkursach konsumenckich, a na swoim koncie mają ponad 100 uwarzonych warek. Robi wrażenie, prawda? Ja osobiście już wiele razy miałem okazję kosztować ich specjałów i za każdym razem było to doświadczenie nad wyraz przyjemne. A jak będzie teraz? Czy trzy Single Hopy dadzą radę? Sprawdźmy!
Cezar (Single Hop Session IPA Puławski)
Czy zwykły, polski chmiel, użyty w zwykłym session IPA może na kimkolwiek zrobić wrażenie? Cezar pokazuje, że zdecydowanie tak. Oesu, jak to piwo pachnie! Jest intensywnie kwiatowo, z białymi owocami i nutami korzennymi w tle. Aromat tego piwa naprawdę mnie zaskoczył i było to zaskoczenie z kategorii tych bardzo przyjemnych. W smaku jest tak, jak na session IPA przystało – lekko, rześko, owocowo z krótką, acz wysoką goryczką. To jedno z lepszych piw, w którym użyto polskiego chmielu, jakie miałem okazję pić ever!
Golibroda (Single Hop Session IPA Izabella)
Cezarowi oddajcie co cesarskie, a golibrodzie co… golibrodzkie? W każdym razie na pewno Golibroda, mimo zbliżonego charakteru, sporo odstaje od Cezara. OK, znowu mamy kwiaty, jest lekka ziołowość, szczypta białych owoców, ale całość nie jest tak intensywna, jak to miało miejsce w Cezarze. Oczywiście w zapachu dominują inne proporcje i z łatwością można rozróżnić charakter chmielu, ale jednak mając w pamięci Cezara jakoś tak skromniej wypada jegomość Golibroda. Sam trunek jest nieco pełniejszy i raczy nas zdecydowanie niższą, ale nadal przyjemną goryczką. Wciąż można wyczuć przyjemną owocowość, ale finalnie jakoś tak chętniej sięgnął bym po pierwszego bohatera dzisiejszego wpisu.
Alfa (Single Hop Pale Ale Zbyszko)
Kojarzycie taki chmiel, jak Sorachi Ace? Znany on jest m. in. z tego, iż daje aromat kokosowy. OK, co prawda niektóre zbiory wpadały bardziej w koperek, ale z grubsza o kokos tutaj chodzi. I dlaczego o tym piszę w tym miejscu? Otóż gdyby ktoś mi w ciemno podsunął to piwo pod nos, to bez wahania powiedziałbym, iż użyto w nim Sorachi Ace’a! Do nut kokosowych dochodzą dodatkowo gruszki, dając finalnie baaaardzo fajny zapach. Dodatkowo ten egzotyczny orzech pojawia się również w smaku, co w połączeniu z delikatną słodyczą i lekką goryczą dają bardzo przyjemny trunek. I pomyśleć, że to wszystko przez jegomość Zbyszka! Cmokam z zachwytu.