Szybki Strzał – Odc. 11

Ostatnio ilość recenzji, jaką chciałbym zamieścić na blogu trochę mnie przerosła. A że wrzucanie tryliarda degustacji na ok 2500 znaków każda co drugi dzień nie jest w mojej opinii dobrym pomysłem, tak też postanowiłem nieco zagęścić kącik „Szybkich Strzałów”. Szczególnie iż jedna z dzisiejszych propozycji faktycznie zasługuje na szybki strzał… w stronę zlewu. No to jedziemy!

Iki beer – Yuzu (Spiced Pale Ale)

Jestem fanem Yuzu w piwie. Kropka. Dlatego też kiedy Pani Kapitan zauważyła to piwo na półce jednego ze sklepów, serwujących spożywkę z każdego zakątku świata, postanowiła sprezentować mi tę skromną buteleczkę. I co też ciekawego kryje w sobie zawartość tegoż flakonika? Przede wszystkim szeroki przekrój przez wady. Po pierwsze – mokry karton. Po drugie – miód. Po trzecie – odrobinę cytrusowości. W smaku nie jest lepiej. W zasadzie to chyba jest gorzej albo przynajmniej tak samo źle. No bo co więcej mogę napisać o cieczy, która w odbiorze przypomina zagotowaną brzeczkę, przepełnioną akcentami mokrego zboża i dosładzaną zwykłym, białym cukrem? Dokładnie tak kojarzy mi się ten specyfik. Do pełni „szczęścia” brakuje jakiegoś kwasu masłowego i merkaptanu, więc w sumie nie jest najgorzej. Jednakowoż nie polecam i odradzam, no chyba że ktoś chce sprawdzić się sensorycznie. Wówczas bardzo proszę. 3/10

 Browar Kuriozum – Sweet Dreams (APA)

Z laktozą w browarnictwie bywa różnie. I o ile pasuje mi ona w piwach ciemnych czy Milkshake’ach, tak nie do końca jestem przekonany do niej w piwach jasnych. A dokładnie taką propozycję serwuje nam Kuriozum w swoich „Słodkich Snach”. I nie wiem, na ile to zasługa laktozy, a na ile innych surowców, ale pierwszy raz spotkałem się z tak wyraźnym aromatem poziomek w American Pale Ale. Do tego subtelna mleczność i delikatna ziołowość. Poziomki pojawiają się również w smaku, a laktoza wyraźnie podbija wrażenie pełni i gładkości. Co prawda po lekkim ogrzaniu pojawia się również niezbyt pasujący tutaj posmak toffi, ale nie przeszkadza on za bardzo. Za to mnie bardzo przeszkadza wysycenie bliskie zeru, dość mocno uszczuplające radość z degustacji. Szkoda, bo byłby punkcik wyżej. 6/10

Browar Golem – Double Dybuk (Imperial Rye Porter)

Podstawowa wersja Dybuka była świetna. A jak wypada jego wersja imperialna? Proszę Państwa, proszę usiąść, bo to piwo zwyczajnie zerwie Wam papę z dachu; pozamiata Wami, niczym Małgorzata Rozenek podłogi na antenie TVNu; rozłoży na łopatki, jak Brewster Gołotę. A konkretnie? Konkretnie to Double Dybuk serwuje nam całe tony rewelacyjnej czekolady, przyjemnych orzechów i kosz, wypełniony czerwonymi owocami. Paloność mamy tutaj ledwie zaznaczoną, czyli jest dla mnie perfekcyjnie w stylu. Do tego niesamowita głębia, gęstość i gładkość, połączona z minimalnym wysyceniem, idealnie dopasowanym do trunku. Daję 9/10 i rezerwuję dychę dla wariantu beczkowego. Bo taki będzie, prawda, prawda, prawdaaaa?