Silesian Multitap Crawl, czyli gdzie i jak w Katowicach leją na bogato?

Oficjalnie możemy sobie powiedzieć, iż tegoroczne lato na dobre odeszło w siną dal. Już raczej ciężko będzie usiąść na dworze w promieniach słońca, przy delikatnie muskającym nas letnim wietrze, ze szklanką smacznego piwa w dłoni. Nastał czas, kiedy najlepszym przyjacielem w wieczorne dni będzie koc, kaloryfer, rozpalony kominek czy też grube, wełniane skarpety (niepotrzebne skreślić… chyba że bierzemy wszystko na raz). To również czas, w którym z ulic oraz rynków miast znikają ogródki piwne, a imprezowy klimat przenosi się do wnętrz restauracji, pubów oraz barów. Z tej okazji postanowiłem przeprowadzić przegląd katowickich multitapów, i w towarzystwie Pani Kapitan oraz mego bdb kolegi Miłosza przeciorać się po (chyba) wszystkich knajpach, mających na stanie więcej, niż 6 kranów z kraftami.

Multitap Beer Crawl w Katowicach jest dość ułatwiony. Wszystkie miejsca tego typu znajdują się w odległości maksymalnie 7 minut spacerem od siebie, a więc w jeden wieczór można na spokojnie zaliczyć całość, bez zbędnego zmęczenia i tracenia czasu.

Biała Małpa
Solidna liczba kranów w Białej Małpie robi wrażenie

Na pierwszy ogień poszła Biała Małpa (ul. 3 maja 38). Ten najstarszy na piwnej mapie Śląska multitap działa nieprzerwanie od kwietnia 2012 roku, oferując piwa lane z 21 kranów oraz solidnie zaopatrzoną lodówkę. Był  taki czas, kiedy omijałem szerokim łukiem to miejsce za sprawą pięterka, na którym dym papierosowy wykręcał łzy z oczu. Sala dla niepalących, mieszcząca się na parterze i tak przesiąkała tytoniem, więc po prostu nie było opcji. Na szczęście od jakiegoś już czasu palarnia mieści się przed wejściem, a wnętrza Białej Małpy nie noszą nawet najmniejszego śladu po tym niechlubnym epizodzie. Sama knajpa jest dość duża, fajnie urządzona i przyjemnie spędza się tam czas. Jak do tego dołożymy szeroki wybór zarówno na kranach, jak i w lodówce, tak też dostaniemy miejsce, jakie śmiało mogę polecić każdemu.

Browar Hopium – Ryan Goseling (Cherry Sour)

A co powędrowało do szkła w Małpie? Wybór padł na kwaśne, wiśniowe gose – Ryan Goseling z Browaru Hopium. Dodatek w postaci owoców wiśni zdradza już sama barwa piwa, a kilka pociągnięć nosem potwierdza tylko zgodność towaru z opisem. Mamy tutaj fantastycznie owocowy bukiet, jaki bardzo wyraźnie kojarzy mi się z… Visolvitem. I nie powiem – jest to skojarzenie bardzo pozytywne. Kto pamięta, ten zapewne się ze mną zgodzi. Na szczęście to nie jedyna, dobra rzecz w Ryanie. No bo hej, jeśli do fajnego zapachu dorzucimy przyjemną i nieprzesadzoną kwaskowość, owocowość wiśni, subtelne landrynki oraz szczyptę soli, to czy nie zrobi się już całkiem miło? Wybór tego Cherry Sour na start uznaję za udany, a Ryan dostaje ode mnie notę 8/10

Upojeni

Drugim przystankiem podczas sobotnich harców zostali Upojeni (ul. Św. Jana 10). Jest to najmłodszy multitap na katowickiej scenie kraftowej, działający zaledwie kilka miesięcy. Od wejścia widać, że ktoś wpakował tutaj niemało kasy i nie oszczędzał na niczym. Dla mnie jest to najbardziej „exclusive” knajpa z wszystkich pięciu z tej kategorii. I nie mam tutaj na myśli cen, bo te nie odbiegają poziomem od pozostałej czwórki. Chodzi o wystrój i klimat. Być może, jak i mnie, nie będzie on wszystkim pasował, ale nie można zabrać temu miejscu smaku i wyważenia. Przestrzeni jest sporo, kranów 14, a do tego lodówka z butelkami i świetne jedzenie. Masz ochotę na smaczny obiad z IPA w tle – wbijaj do Upojonych.

Inne Beczki – Zissou APA

Drugim piwem tego wieczoru została Zissou APA z Innych Beczek. W zasadzie można byłoby je podsumować dwoma  słowami – cytrusowe landrynki. Czy to źle? No nie, ale brak rozwinięcia będzie dla Zissou APA krzywdzące. Obok wszędobylskich, wyżej wspomnianych cukierków w zapachu można wyczuć akordy chmielowe, cytrusy, a po ogrzaniu do całości dochodzi przyjemny karmel. W smaku jest rześko, lekko słodkawo z odrobiną kwiatowości, a przy trzecim łyku pojawiają się owoce egzotyczne. Duży plus za gorycz, jaka pojawia się od samego początku degustacji. Na szczęście gorycz ta nie zalega zbyt długo i nie ściąga. Piwo jest przyjemne, pijalne, chociaż jak dla mnie tych landrynek mogłoby być odrobinę mniej. 6.5/10, a dla Upojonych dorzucam plusa za bardzo fajne szkło do piw 0,3 l. No czyż ten mini-nonic nie jest uroczy?

Kontynuacja Katowice
Za duży wybór? Deseczka degustacyjna będzie świetnym rozwiązaniem

Po landrynkowym epizodzie swoje kroki skierowaliśmy do miejsca, które śmiało mogę nazwać moim drugim domem. I nie dlatego, że jestem tu często, lecz ze względu na klimat, atmosferę i załogę. Mowa o katowickiej Kontynuacji (ul. Staromiejska 8). W tym miejscu warto wspomnieć, iż ul. Staromiejska to druga lokalizacja tego multitapu. Wcześniej mieściła się ona blisko kościoła Mariackiego, co też było powodem w/w zamiany miejsc vel. krótkiego jej uśmiercenia. Long story short – powstali z popiołów niczym mityczny feniks i zrobili to w doskonałym stylu. Sama knajpa jest bardzo przytulna, ze świetnie dobranym wystrojem oraz z ogromnymi, szklanymi witrynami, dodającymi sporo wizualnej przestrzeni. No po prostu chce się tutaj siedzieć. Do wyboru mamy piwa z 16 kranów. I niech mnie licho, jeśli są to przypadkowo wybierane pozycje. Zawsze można tutaj znaleźć coś dla siebie, a brak wariantów butelkowych zupełnie nie przeszkadza. Klimat tego miejsca budują przede wszystkim ludzie, dlatego też w 90% wypadków siadamy przy nalewakach, żeby móc pogaworzyć z ekipą zza baru. I pomimo tego,  że czasem pewnie mają nas dość, tak jeszcze nigdy tego nie pokazali (wink, wink 😉 ). Dla mnie Kontynuacja to no. 1, tyle. Aaaa i nie zapomnijcie spróbować doskonałych adziowych past i smalczyku babci Pactwy. Polecam, Robert Makłowicz.

Browar Bazyliszek – Wyścig (Brett Biere de Garde)

A cóż ciekawego wpadło mi do szkła w tym miejscu? Postanowiłem zaszaleć i postawić na Browar Bazyliszek i ich Wyścig. Ten brettowy Biere de Garde to przede wszystkim stajnia. Jak ktoś nie lubi dzikich drożdży, to niech lepiej do tego piwa nie podchodzi. Po chwili przyzwyczajenia nosa do „dzikusów” dodatkowo dostaniemy elegancką porcję świeżych, leśnych poziomek. No po prostu czyste szaleństwo. Bretty grają pierwsze skrzypce także w smaku. Wyścig jest rześki, orzeźwiający, delikatnie słodki i owocowy, z minimalną goryczką. Można to piwo pić hektolitrami z szerokim uśmiechem na twarzy. 7/10

Absurdalna

Przedostatnim punktem na piwno-kraftowej mapie Katowic była Absurdalna (ul. Dworcowa 3). To drugi bezbutelkowy multitap w stolicy Śląska, w którym 12 kranów i pompa jest obsadzonych przez skrzętnie dobrane pozycje – od lekkich pilsów, przez aromatyczne ale’e, po ciężkie i intensywne Stouty. Tutaj także można całkiem nieźle zjeść, co przy dłuższej, wieczornej posiadówie nie pozostaje bez znaczenia. Załoga knajpy ponadto organizuje różne, dodatkowe eventy, jak jam-session czy konkurs dla piwowarów domowych Beer Cup. No dzieje się, a polem do tych wydarzeń jest knajpa o dość absurdalnym charakterze. I nie odbierzcie mnie źle, bo ten absurd ja kupuję i wpisuję na listę plusów tego miejsca.

Waszczukowe – Yggdrasil (Malt Øl)

Skoro miało być absurdalnie, tak i wybór musiał paść na coś niestandardowego. W ten sposób do pokala polano mi Yggdrasil z Browaru Waszczukowe. Nie miałem zielonego pojęcia, czym charakteryzuje się styl Malt Øl, ale brzmiało fajnie, więc czemu nie? Samo piwo okazało się mocno chlebowe w aromacie, z wyraźną nuta spieczonej, chlebowej skórki. Dodatkowo pojawiły się akordy kwaskowe, jakie w połączeniu z chlebowością Yggdrasila skojarzyły mi się mocno z… korniszonami (nie rozumiem, więc nie pytajcie dlaczego 😛 ). Po ogrzaniu pojawiły się także aromaty iglaków. W ustach to piwo jest wyraźnie pełne, z subtelnie zaznaczoną słodyczą oraz znikomą goryczką. Ponownie można wyczuć iglaki i lekką kwaskowość. Yggdrasil jest specyficzny i chyba nie do końca wpasowuje się w moje upodobania. Wad nie ma, ale dla mnie pozostanie ono raczej w sferze ciekawostek. 6/10

Browariat

Przed Grande Finale, jaki miał odbyć się w Browariacie (ul. Francuska 11) skierowaliśmy nasze kroki na szarpaną wołowinę w Bułkęsie (ul. Plebiscytowa 10). Z tego miejsca serdecznie polecam, propsuję i w ogóle chylę czoła. Serio, jedna kanapka z tymi cudami, bez żadnych dodatków w postaci frytek czy surówek i ledwo dałem sobie z nią radę. Do tego na kranie mieli nawet Atak Chmielu. And how cool is that? Posileni, z wypełnionymi po brzegi brzuchami dotarliśmy w końcu do Browariatu. W odróżnieniu od pozostałej czwórki Robert (właściciel) postawił na piwa zagraniczne. Oczywiście znajdziecie tutaj także kilka rodzimych propozycji, ale na większości z 8 kranów zwykle leje się zagranica właśnie. Do tego dochodzi spory wybór butelek (zagranicznych oczywiście), dobra muza z winyla i równie ogarnięta obsługa. Całość mieści się w piwnicy i poza „główną” salą z barem jest utrzymana w takich klimatach. Dla mnie rewelacja i jeśli jeszcze tutaj nie dotarliście, to zdecydowanie zachęcam.

Brew by Number – 21/04 (New Zealand Motueka Pale Ale)

Mój wybór padł na browar, którego nie miałem jeszcze okazji próbować. Chodzi tutaj o londyński Brew by Numbers. W ich firmowym szkle pojawił się New Zealand Motueka Pale Ale o niewiele mówiącej mi na ten czas nazwie 21/04 (nr warki / nr stylu z danej warki… czy jakoś tak). Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to barwa – no spójrzcie sami na zdjęcie. Nie wiem, jak Wam, ale mi taki kisiel robi robotę. Samo piwo też okazało się strzałem w dziesiątkę. Bo oto mój nos zaczęły raczyć pomarańcze o lekko jogurtowym charakterze i wyraźnym, chmielowym profilu. 21/04 to także świetne doznania smakowe – genialna i gładka faktura tego piwa to dopiero początek. Im dalej w las, tym więcej… cytrusów, z pomarańczą na pierwszym planie. Do tego piwo jest wytrawne, z wysoką i długo utrzymującą się oraz niezwykle przyjemną goryczką. Idealne podsumowanie wieczoru i solidne 8/10

Dobrze jest mieć na miejscu 5 solidnych knajp, z takim wyborem piw na kranach. Jasne, takie miasta jak Warszawa, Kraków czy Wrocław mogą poszczycić się zdecydowanie większą ilością multitapów, ale czy jest to istotne? No nie jest, bo w jakości siła! Ponadto, jeśli nawet w którejś z lokalnych miejscówek zabraknie wolnego stolika czy krzesła przy barze, to zawsze swoje kroki możecie skierować np. do Namaste (ul. Sobieskiego 27) lub do Pana Majstra (ul. 3-go Maja 19). Tam też znajdziecie krafty w liczbie niemałej, a u Majstra zmontują Wam dodatkowo zajebistego shota. Katowice dają radę!

iPhone + krafty = beer geek!