O leżakowanej wersji Double Nygusa nasłuchałem się wielu skrajnych opinii. Jedni mówili, że to piwo jest całkowicie pozbawione beczkowego charakteru; z kolei drudzy, że ta beczka jest tutaj przesadzona i w ogóle nie czuć w nim Milk Stouta; a jeszcze trzeci twierdzili, iż Barrel Nygus to świetne piwo, łączące rewelacyjnie oba światy. Bądź tu mądry i pisz wiersze. Komu wierzyć? Komu ufać? W tym miejscu nie pozostaje nic innego, jak samemu przekonać się o tym, co drzemie w tej małej buteleczce. Tak też uczyniłem i postanowiłem wydać całkowicie subiektywny werdykt.
Wizualnie wszystko się tutaj zgadza i jest jak należy – hebanowy trunek zdobi drobna, jasnobeżowa piana, która jednakowoż dość szybko zanika, pozostawiając jedynie delikatny pierścień wokół szkła. W tego typu piwach to nie problem. Szczególnie iż wysycenie też nie jest tutaj za wysokie (co wpisuję na listę plusów w tym stylu). A co dalej? Dalej to już wchodzimy w doskonały klimat połączenia zapachów, kojarzonych z piwami leżakowanymi. Czyli mamy czerwone owoce, dębowe taniny i delikatny aromat whisky połączony z baaaardzo przyjemną mleczną czekoladą. Jak dla mnie rewelacja i ja nie rozumiem, skąd te skrajne opinie. Może chodzi o smak? No też nie, bo znowu świat mlecznych stoutów łączy się przyjemnie z beczką po whisky. Jest lekka kwasowość, są ponownie czerwone owoce i mleczna czekolada, a do tego skrzętnie ukryty alkohol (zarówno w smaku, jak i w aromacie). Co szczególnie ujęło mnie w tym piwie, to stosunkowo umiarkowana słodycz. W standardowej wersji to piwo było trochę zbyt słodkie, a tutaj ładnie się uleżało. Gorycz też jest fajnie dopasowana i nieprzesadzona. Ot po prostu leży jak garnitur na Lewandowskim (to że niby Euro i w ogóle heheszki). Barrel Nygus urzeka także mocną pijalnością, co może nieco zaskakiwać, bo sam w sobie jest mocno likierowy i dość zalepiający.
Mówi się, iż jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. Co by obaj nie mówili warto mieć w całym tym ambarasie swoje zdanie. Moje natomiast jest takie, że ok – być może to piwo dupy nie urywa, niemniej jednak jest to bardzo przyjemny trunek i już mocno zacieszam na jego leżakowanie. Czuję w kościach, że w przyszłym roku po tym zabiegu jego noty mogą mocno wzrosnąć. A tymczasem zachęcam każdego do wyrobienia sobie własnego zdania i spróbowania Barrel Nygusa. Ja polecam i daję 8/10