Na Browar Rocha nigdy jakiejś specjalnej uwagi nie zwracałem. Najpewniej było to spowodowane brakiem ich asortymentu w mojej okolicy + docierało do mnie niewiele informacji na ich temat. Wszystko zmieniło się pewnego kwietniowego wieczoru, kiedy to rezydując w jednym z wrocławskich multitapów znajomi namówili mnie na Baliosa. Piwo skategoryzowane jako Forest Bomb Black IPA skomentowałem krótko: „o żesz kur**”. I musze przyznać, że była to kur*a mocno pozytywna! Dlatego z wielką radością powitałem na półkach mojego sklepu szerszy wybór piw spod szyldu Browaru Rocha. Z tej okazji na tapetę wziąłem ich bazową wersję czarnego „ajpieja” o niewiele mówiącej mi nazwie Fryz.
No właśnie – nazwy (przynajmniej niektóre), jak i etykiety z Rocha można podsumować jednym słowem – są. Niby nie rażą, niby jest estetycznie i schludnie, ale umówmy się – koncerny na tym polu nie ustępują Rochowi nawet na krok. Dodatkowo brak na kontrze szczegółów, dotyczących użytych słodów i chmieli to też nie do końca trafiony koncept. Ale ok, czepiam się okładki, a to zawartość książki jest najistotniejsza. No to jedziemy… tzn. lejemy! Rzut oka na szklankę i od razu gęba mi się uśmiecha – prawie hebanowy trunek z bursztynowymi refleksami, ozdobiony grubą czapą twardej piany prezentuje się wybornie. Parę pociągnięć nosem i już wiem, że preludium do smaku to arcydzieło na miarę Chopina! Delikatne nuty czekolady mieszają się z wytrawnością palonej kawy. Przyjemne akordy owoców egzotycznych fantastycznie podkręcają całość. I w tym miejscu moje obawy wobec tego piwa wzrosły. Bo jeśli tutaj jest tak dobrze, to czy ten poziom zostanie utrzymany w smaku? Kilka łyków i… uffffff, ten koncert w wykonaniu Browaru Rocha wyszedł popisowo! Jest tutaj wszystko, czego można oczekiwać od dobrego, klasycznego Black IPA. I tak mamy w tym piwie akcenty palone, czekoladę, nuty dobrej, czarnej kawy i świeżość owoców egzotycznych. Do tego Fryz jest niezwykle pełny, a przy tym rześki. Da się? Da się!
Nie ukrywam – po przygodzie z Baliosem miałem wobec Fryza dość spore oczekiwania i na szczęście nie zawiodłem się ani trochę. Browar Rocha uwarzył jedno z najlepszych (o ile nie najlepsze) Black IPA, jakie było mi dane do tej pory spróbować. Jeżeli reszta ich piw trzyma tak wysoki poziom, to rośnie nam na rynku czarny koń polskiego kraftu. Acha, Fryz to rasa koni właśnie, o czym dowiedziałem się z kontretykiety 😉 A samo piwo dostaje zasłużone 9/10